W hołdzie kwadratowi

Roma Pilitsidis sytuuje swój malarski kosmos poza realnym światem, poza jego zgiełkiem, pędem, problemami i zagrożeniami. Nie komentuje go, nie krytykuje, nie moralizuje. Pozostaje obok. Można powiedzieć – egzystuje w przestrzeni równoległej, nawiązując do tytułu ostatniej wystawy Autorki, która w kwietniu br. zakończyła się w legnickiej Galerii Sztuki.

Są bowiem artyści, którzy swoją twórczością wkraczają w dialog społeczny, kulturowy, a ich dzieła, nawet jeśli nie bezpośrednio czy widocznie, to odnoszą się do konkretnych zdarzeń, aktualnych sytuacji. W ten sposób dokładają treści, przekazów wizualnych, mimo pobudek krytycznych, wpisując się jednak w kontekst przeładowanego bodźcami świata, definiowanego (na hermeneutyczną nutę) jako znak, tekst, sumę symboli i komunikatów. Inni – i do tych z całą pewnością należy Autorka – niejako odcinają się, dystansują od społecznego dyskursu, upatrując w pracy twórczej walorów autoterapeutycznych, autorefleksyjnych i autokontemplacyjnych.

Roma Pilitsidis dialoguje ze światem inaczej, umożliwiając sobie nieskrępowaną ekspresję, zaś widzowi – bezpieczny azyl w przestrzeniach swoich obrazów. Tworzy, by uporządkować, wyciszyć, kontemplować i oddać do kontemplowania. Jak podkreśla, chciałaby, by jej prace prowadziły właśnie do spokoju i wyciszenia. By udało się sztuką udoskonalić świat, malując zapanować nad jego nieodwracalnym chaosem.

Przed laty znalazła własną mantrę, figurę, która określa jej uporządkowany świat, organizuje wizję jej obrazów, układa cykle, stanowiąc clue kompozycji, a nawet twórczości. Prostokąt, bo o nim mowa, zaspokaja jej wyobrażenie o formie, nadaje sens jej poszukiwaniom formalnym oraz odzwierciedla charakter jej osobowości artystycznej. Artystka odnalazła w kwadracie wieloletnią fascynację, formę skończoną, pretekst do kolejnych odsłon malarskich, poszukiwań formalnych i adekwatny desygnat jej twórczego charakteru, jej wyobraźni artystycznej, sfokusowanej na idei geometrii abstrakcyjnej.

Jej umiłowanie geometryzmu wyrażają nie tylko płótna, ale i słowa. Na niedawnym spotkaniu autorskim w legnickiej Galerii Sztuki, opowiadała o swej wieloletniej pasji, o niezmiennej inspiracji dla swoich półcień:

Kwadrat jest ideałem, którego nie spotyka się go w przyrodzie. Bardzo mi odpowiada, ma cztery boki, zawiera wszystkie strony świata. To figura bardzo pojemna, ale przy tym bardzo spokojna, statyczna, można w nim tyle zmieścić, tyle powiedzieć. A jednocześnie nie działa agresywnie, a w moich pracach chodzi o to żeby były wyciszone, spokojne. Staram się nawet, by linia, która w zasadzie może być dynamiczną formą, działała raczej statycznie. Nawet gdy wychodzi w przestrzeń, poza obraz, to bardziej chodzi mi o jakąś ciągłość, kontynuację, niż działanie w kierunku zdramatyzowania narracji. Dlatego też w moich pracach nie ma skosów.

Są za to starannie kładzione warstwy, nawet po kilkanaście, namiętnie wypracowywane kolory, zawsze powstające z połączeń wielu barw, tylko niekiedy nakładane prosto z tuby (wyłącznie drobne akcenty), a także zróżnicowane faktury. Wszystko to dając iluzję głębi, pozwala poczuć i ukazać materię malarską. A jednocześnie wzbogacić proste kompozycje o pewną przestrzeń. Także mentalną.

W Legnicy malarka wyznała także, że rozmawia ze swoimi kwadratami i obrazami. Sądzę i ośmielam się wyartykułować to w tym miejscu, by zachęcić Państwa do sprawdzenia sam na sam z płótnami Romy Pilitsidis, że „te kwadraty i obrazy” także przemawiają. Mówią wiele o autorce. Mówią wiele do nas. Patrzmy i słuchajmy.

dr Justyna Teodorczyk
dyrektorka Galerii Sztuki w Legnicy
kwiecień 2019

 

Romy Pilitsidis prostokątne harmonie

Doznania szczególne, niejednoznaczne, dotykają muzycznego odbioru - brzmienia obrazów Romy Pilitsidis. O tym, co w obrazie oddycha i pulsuje w układzie statycznym, a podczas oglądania, zaczyna wciągać, uruchamiając wyobraźnię, wywołując wrażenie podobne do szumów, szeptów, cieni, rozgrywających się w monochromatycznych przestrzeniach, prostokątnego kadru. Wielkości pól prostokątnych wydobywanych z monochromatycznej, minimalistycznej architektoniki, charakteryzuje rozpływanie się barwnych pól. Geometria kątów prostych, pionów i poziomów, zostaje w typowy dla abstrakcji kolorowych pól w duchu Marka Rothko czy Wojciecha Fangora, pozbawiona linearyzmu, uzyskując lekkość

i wrażenie zawieszenia, co jest wynikiem dość

monotonnego frontalizmu oglądanych układów. W tej sytuacji rygoryzm prostokąta w jego Malewiczowskiej, Mondrianowskiej czy purystycznej konwencji, zostaje - jakby od środka - poddany zabiegom kreacyjnym : przecierkom, laserunkom, warstwom i ich śladom. Zostają wyzwolone „akordy”, które włączają się do całości kompozycji z zamiarem zharmonizowania. Z przeciwieństw: wielkości, kontrastów ciemnych i jasnych pól, wydobywa się brzmienie charakteryzujące stylistykę malarstwa głogowskiej artystki. Tak dzieje się w wielu kompozycjach Romy Pilitsidis z ostatnich lat. Zwróciłbym uwagę na obrazy: „Moje miejsce Wasza przestrzeń” z 2001 r., „Bez tytułu” z 2008 r., „Dyptyk. Bez tytułu z 2009 r., „Z nutką różowego” z 2012 r., czy w strukturalnie nawiązująca do tkaniny, praca „Materia tkaniny” z 2010 r. Obrazom, których powstanie jest zapewne częścią postawy kontemplacyjnej wobec tworzonej kompozycji, zostaje nadany materialno-duchowy byt, właściwy dziełom sztuki. Jest to malarstwo nowoczesne w tym sensie, że kontynuuje idee autonomii obrazu malarskiego, ale organizująca je myśl geometryczna, zwłaszcza fascynacja prostokątem, staje się nośnikiem treści metafizycznych. Przy wewnętrznym wyciszeniu, skupieniu, obrazy Romy Pilitsidis, zaczynają się otwierać, gotowe do dialogu z widzem, rozpoczyna się intymna odsłona malarstwa, a synestezyjny odbiór, łączy wizualną percepcję układów i barw z ich dźwiękową wersją. Ten awangardowy aspekt malarstwa ujawnił się u początków w twórczości pionierów abstrakcji: Konstantego Czurlonisa, Wassily Kandinskyego, czy Frantiska Kupki. Mocne akcenty prostokątne w zdecydowanych kolorach, niby światełka w oknach bloków, czy fragmenty nocnego neonu, indywidualizują poszczególne prace. Jednak spostrzeżenie - w systemie prostokątnego obrazowania - analogii z renesansową ideą obrazu jako oknem na rzeczywistość, wydaje się tutaj przydatna, zwłaszcza że metafora okna, odpowiada spojrzeniu, przez obraz, do wnętrza skomplikowanego i niejednoznacznego, jakim jest dusza artysty.

Roger Piaskowski
marzec 2018


 

Roma Pilitsidis jest malarką refleksji i zrównoważonego ładu barwnych struktur o geometrycznej narracji i barwnych relacjach między płaszczyzną a figurą płaską, przede wszystkim prostokątem.

Na pytanie o malarstwo i twórcze zagadnienia, którymi się zajmuje, Roma Pilitsidis argumentuje na rzecz obrazu kontemplacyjnego, opartego na geometrii, ale w swoim dążeniu nie porzuca idei piękna. Przedstawia zrównoważony i przemyślany program artystyczny: „Określając doskonałość formy mówi się o wewnętrznych siłach kształtu, o równomiernym ich rozłożeniu i pod tym względem koło jest najdoskonalszą formą istniejącą w naturze. Mnie natomiast intryguje inna doskonała forma nieistniejąca w przyrodzie, jaką jest kwadrat. Kiedy myślę o obrazie, myślę o kwadracie (czy innym prostokącie), który swoim kształtem przypomina zamkniętą formę obrazu. To granica, w której zamyka się myśl tworzenia. Moje obrazy powstają z równoważenia płaszczyzn. O ostatecznym kształcie decydują detale, w jednym z nich znajduje się klucz do układu kompozycji i zagospodarowania płaszczyzny płótna. Moim celem jest dążenie do kompozycji statycznej, wyciszonej, zrównoważonej, monochromatycznej i poszukiwanie rozwiązań najprostszych. Chcę pokazać jak najwięcej jak najprostszymi środkami wyrazu. Maluję bez egzaltacji, bez zbędnych emocji, moje malarstwo jest bliższe kalkulacji ( relacji między geometrią form, barwą i materią malarską) niż słowu, które zakłada emocjonalne zabarwienie”.

Roger Piaskowski
Dolny Śląsk w Tworzeniu Silesia Art. Biennale
2016r.


 

Współczesnemu człowiekowi towarzyszy na co dzień zgiełk, beznadziejny krzyk i pustka. Na takim tle twórczość Romy Pilitsidis wydaje się być jak z innej rzeczywistości. Artystka mówi do nas szeptem ale przekonująco. Chce podzielić się swoimi odczuciami, przemyśleniami, doświadczeniem. Podejmuje wysiłek kreowania świata wewnętrznego, może nie do końca zrozumiałego i nazwanego, a raczej odczuwanego intuicyjnie. Poszukuje odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Zapisuje je za pomocą plam barwnych. Nie pozwala im jednak poruszać się po obrazie beztrosko, ujmując je w swoiste ramy. Jednak jest pewne, że artystka pragnie szukać prawdy.
Plany, plamy i znaki w jej obrazach są proste. Wszystko zostało ujęte w ramy harmonii, porządku. Wszechobecna jest tu równowaga. Z tego poetyckiego, subtelnego malarstwa bije ciepło i bliskość.
Artystka korzysta z tradycyjnego warsztatu malarskiego. Największym atutem wydaje się być kolor. Czasem jest agresywny, prowokujący, czasem przytłumiony, zasnuty swoistą mgłą. Niekiedy odnosimy wrażenie, że szary prostokąt jest „bardzo kolorowy”, gdyż artystka używa wielorakich odcieni szarości. Bywa, że pojawia się jakaś dyskretna nutka żółci, czerwieni czy szarości. Te wypełnione kolorem obrazy zadziwiają wewnętrznym ruchem, są pełne namiętności ale i ładu oraz równowagi. Współuczestniczą w abstrakcyjnej grze przestrzeni. W swoim poszukiwaniu świata wewnętrznego Roma Pilitsidis stawia pytanie, co jest pomiędzy duchowością a materialnością. Może to miejsce dla sztuki?

Kamila Salwowska
Puławy
listopad 2006r.


 

... o malarstwie Romy można powiedzieć, że mamy do czynienia z ogromną wrażliwością. Malewiczowska forma zostaje ożywiona, sucha kalkulacja intelektualna zostaje zastąpiona miłością do barwy.
Z pozoru już przez nas znane i poznane przedobrazia ożywiają się na nowo w barwnej maestrii wykreowanych przez artystkę przestrzeni. Chciałoby się zadać pytanie, ile wolności człowiekowi potrzeba, żeby był wolny?

Telemach Pilitsidis
Fragment tekstu do katalogu
Centrum Sztuki Współczesnej SOLVAY w Krakowie
2005r.


 

Magiczny kwadrat

wyżej i niżej
na srebrzystozielonym tle
czerwony prostokąt
pośrodku
zniekształcony kwadrat
po lewej stronie
jasny długi pas
ozdobny fryz z chropawą teksturą
kilka powtarzających się plam rdzawego brązu
to wszystko lub wszystko
pozostaje niepowtarzalny urok
ożywiona duchem przestrzeń
światło
które jest wszędzie
nostalgiczne
miękkie
wciągające wzrok
w głąb innej rzeczywistości
w środku jeszcze jednego wymiaru
niezbadanego przez rozum

Telemach Pilitsidis
Głogów
2005r.


 

Łatwa trudność
Sierpniowa wystawa polskiej artystki, ale o egzotycznie brzmiącym nazwisku- Roma Pilitsidis, należała do ekspozycji, zarówno w odbiorze trudnych, jak i całkiem przyjemnych.
W Galerii Pod Arkadami, mieliśmy do czynienia z rasową abstrakcją, która zawsze zda się stylem kłopotliwym. Nie wiadomo, jak patrzeć na obrazy, które nie mają żadnych realistycznych odniesień. Jak rozumieć taką sztukę i jak ją oceniać? Laicy w takich wypadkach zwykle mawiają: „Phi! I ja bym tak potrafił” (namalować). No więc dobrze - kto tak mówi, niech spróbuje swoich sił w stylu uprawianym przez Pilitsidis. Jej malarstwo, choć trzyma się abstrakcji nie popuszczając cugli, pozostaje malarstwem w pełnym tego słowa znaczeniu. Przede wszystkim sztuką koloru, czyli barwy, kontrastu, światła i cienia (umownie), tonacji, także kształtu i kompozycji - tego wszystkiego, co jest esencją rzetelnego malarstwa. Z reguły geometryczną kompozycję rozjarza nadzwyczaj ostry akcent, czasem położony na niewielkiej powierzchni, a czasem niemal wypełniając całość. Resztę - zależnie od powyższego będzie to tło albo temat zasadniczy - pokrywa barwna, skomplikowana mozaika zakreskowań, plam, swobodnych linii. Powstająca w ten sposób subtelna harmonia zderzona ze świeżą, intensywną barwą czyni z tej sztuki prawdziwą radość dla oczu. I właśnie dlatego tak łatwo się tę sztukę odbiera... oczywiście zarazem trudno.

Tomasz Czyżewski
Galeria Pod Arkadami
Łomża
wrzesień 2005r.


 

Analizując prace Romy doszedłem do zaskakującego odkrycia. Prawda jest niczym, jeśli nie może żyć. Wypełniony po brzegi obraz emanuje wewnętrznym ruchem. Drży na całej powierzchni, jakby wszystko promieniowało dziwną energią, fosforyzuje, iskrzy się jak woda opalizująca w słońcu. Wszelkie podobieństwo do istniejących obrazów nie ma żadnego znaczenia. I tak jak Mondrianowi nie udało się pozbyć przestrzeni w obrazie, tak Romie nie udało się wyzbyć światła. Dla niej istotniejszą rolę odgrywa sytuacja, w której kształtuje się forma, nastrój i pod tym względem jej malarstwo jest inne.
Maluje jeden i ten sam motyw - wydarzenie, jakby malowała przedmiot widziany z różnych miejsc, o różnych porach dnia, za każdym razem odkrywając coś nowego. Nadaje kształtom życie, sens i możliwość istnienia. Największą zaletą jej malarstwa jest barwa. Barwa prowokująca, wyzwalająca najpiękniejsze odczucia.

Telemach Pilitsidis
Fragment tekstu do katalogu
Galeria Sztuki w Legnicy
kwiecień 2002r.


 

Wizerunek świata przedstawiony w obrazach Romy Pilitsidis u oglądającego widza budzi refleksje, a w moim przypadku jako pedagoga - refleksje natury szczególnej.
Z wielorakiej działalności Romy Pilitsidis w sposób szczególny wyróżniam malarstwo.
W początkowych obrazach na plan pierwszy wysuwał się temat a kompozycję cechowała pewna umowność. W roku 1999 artystka wystawia cykl obrazów, w których wykreowany wizerunek świata ma niewątpliwie wymiar bardzo osobisty.
Roma realizuje swoje kompozycje malarskie korzystając z tradycyjnego warsztatu malarskiego, nie rezygnując z konceptualnej gry pomiędzy iluzją a rzeczywistością. Kolorystyka tych prac jest zawężona do wielorakich odcieni szarości wzbogaconych dyskretnym brzmieniem żółci, czerwieni, czasem czerni. Obcując z tymi obrazami wyczuwa się pasję i radość tworzenia, a prawda malarskiego przeżycia decyduje o sile wizualnego efektu.
Jest rzeczą niezwykle interesującą, iż o ile we wzmiankowanym cyklu artystka ogranicza swe pole działania kładąc szczególny nacisk na kolor, to w cyklach następnych obrazów do głosu dochodzi linia - to ona dynamizuje lub wycisza układ kompozycyjny. Kolor jest dyskretny, gra rolę ważną ale nie pierwszoplanową. Linia i kolor stanowią malarski zespół elementów budowy obrazu, który decyduje o artystycznym przesłaniu, w którym wyraża się kontemplacyjny charakter dzieła.
Obcując z obrazami Romy Pilitsidis mam wrażenie, że autorka podejmuje wysiłek kreowania świata wewnętrznego, niejasnego dla siebie, raczej odczuwalnego niż dającego się jednoznacznie skomentować. Układ kompozycyjny, subtelność barwy i materii są czynnikiem decydującym o wymowie dzieła, stanowią rys indywidualny. Materia, a nade wszystko kolor, tworzą swoisty szyfr, wywołując atmosferę tajemnicy a wzajemne relacje kształtów na powierzchni płótna stwarzają osobliwą poetykę dziwnych znaczeń; treści literackie odchodzą na plan dalszy.
Roma Pilitsidis malując prowadzi ze sobą ciągły dialog, chce podzielić się swoimi odczuciami i emocjami. Stawia pytania na które wie, że nie otrzyma odpowiedzi. Cała twórczość Romy jest dyskretna, skierowana na własne przemyślenia i doświadczenia, jest wyrazem skupienia i spokoju, ma cechy osobistej, wysublimowanej poetyki pisanej językiem malarskim, która przenosi widza w dziwne światy, przypomina, że życie jest ciągłą podróżą w czasie, aktem stawania się i przemijania. W tym tkwi siła jej twórczości. Teraz, w tak bardzo zracjonalizowanym świecie, wśród zgiełku, blichtru i jakże często pustego krzyku, Roma Pilitsidis jako artystka znalazła miejsce dla swojej osobistej, odrębnej twórczości. Nie krzyczy, mówi do widza szeptem, jakże przekonywująco. Jest to rzadka cecha wśród twórców jej pokolenia.

prof. Jan Gawron
Fragment tekstu do katalogu
Galeria Sztuki w Legnicy
kwiecień 2002r.